
Czym w ogóle jest Złombol? Jak autorzy sami opisują tę akcję „jest to szalona wyprawa mająca na celu pomóc dzieciom z domów dziecka”. Uczestnicy poruszają się samochodami produkcji komunistycznej o wartości nie przekraczającej 1000 zł. Samochodami, które teoretycznie nie mają prawa pokonać wyznaczonej trasy z Katowic do Monaco w cztery dni…
Większość ludzi uznałaby te pojazdy za złomy i wraki, ale nie ich właściciele. Zakupione specjalnie na tę okazję, będące pod opieką ludzi z pasją mają za zadanie pomóc dzieciom i dać im trochę szczęścia poprzez dotarcie do celu podróży. Jedynym celem Złombolu jest zebranie pieniędzy na zakup potrzebnych rzeczy dla domów dziecka. Każdy uczestnik sam ponosi koszty podróży. Wszystkie zebrane pieniądze zostaną przekazane na rzecz dzieci.
Trasa wyprawy liczy ponad 1500km niezapomnianej podróży, podróży, po szczęście dzieci. Podzielona na 4 części, tegoroczna edycja rozpoczęła się 4 września, kiedy to spod centrum handlowego Silesia City Center wyruszyło do Monaco 13 załóg. Każda z nich przygotowana oczywiście na wszelkiego rodzaju usterki mogące wystąpić na trasie – Trabanty, Maluchy, czy Duże Fiaty nie były nigdy samochodami bezawaryjnymi…
Jest to już druga edycja tej jakże emocjonującej wyprawy. W roku 2007 do Monaco udały się tylko dwie załogi – Fiatem 125p i Trabantem. Jakież musiało być zdziwienie, gdy na parkingu przed kasynem w Monaco obok takich marek jak Lamborghini, Porsche, Ferrari zaparkował Duży Fiat i Trabant. 15 tysięcy złotych – tyle udało się zebrać w zeszłym roku. Ile będzie w tym? Tego nikt nie wie. Obecnie jest to ponad dwa razy więcej niż ostatnio, a konta, na które można przelewać pieniądze i jednocześnie wspomóc całą akcję są cały czas otwarte… Zapraszamy na http://www.zlombol.pl wszystkich tych, którzy chcieliby okazać wsparcie.
Filip Zieliński
DZIENNIK POKŁADOWY — ZŁOMBOL 2008
04.09.2008 – Złombol czas zacząć – Dzień I
Pod SSC (Silesia City Center, centrum handlowe – dop. red.) czekał na nas ,,przerażający” widok. Tłumy reporterów, dziennikarzy, znajomych, sponsorów i dzieciaków z domów dziecka w Katowicach. Działo się na tyle dużo, że uczestnicy z niedowierzaniem pytali się miedzy sobą: ,,Oni wszyscy do nas?”.

Kiedy o 10.40 ruszyliśmy nad pierwszą metę(Balaton) nie musieliśmy długo czekać na pierwsze usterki. Po 10 minutach od startu padła Łada z pękniętym wężem chłodnicy. Młody Szombara poradził sobie z problem w niecałą godzinę. W dogonieniu nas pozwoliły im naprawy dwóch samochodów: w Dacii – nieszczelnego baku i w Wartburgu – skrzyni biegów! A to wszystko jeszcze przed Polską granicą…
Kiedy docieraliśmy do granicy Czeskiej, wszystko było ok! Nasze zdziwienie było jeszcze większe, gdy nasze autka bez problemu docierały do Słowacji! Wiadomo już, że w rajdzie ZŁOMBOL nie trzeba długo czekać na awarie… Dacia odmówiła posłuszeństwa. Próbowała popełnić samobójstwo wraz z kierowcą na pokładzie, usiłując zgubić koło na skrzyżowaniu! Choć Bąbel bardzo żałował, zostawił swą Rumuńską kochankę na słowackiej stacji. Duży Fiat i Łada doganiają resztę Teamów naprawiając po drodze drobne niedopatrzenia.
Rajd podzielił się na trzy ekipy. Wartburg zboczył na autostradę do Bratysławy, Policja prowadzi 2 Maluszki i Skodę dziewczyn. Fiat 2F4Y przoduje Trabantowi, Ładzie, maluchowi Dziadka, Fiatom combi, Nieśmiertelnikowi i Włocławianom. Pytanie tylko gdzie jest ekipa z Trach? Około północy na camping dotarły pierwsze bolidy. Wszyscy wykończeni po podróży i naprawach zapadli w głęboki sen, nie obudziły ich nawet pozostałe ekipy, które pojawiły się około 2 nad ranem.
05.09.2008 – Złombol Welcome In Italy – Dzień II
Trzeba było naprawić malucha Oli, który znów działa na 2 cylindrach i podrasować dwa duże Fiaty. Kiedy pierwsze ekipy docierały do granicy Słowackiej, okazało się, że dwa Fiaty 125p jadą na własną rękę. Wszyscy skarżą się na rosnącą temperaturę silnika… co będzie w Słoweńskich górach i Wenecji gdzie zapowiadają 30 stopni?
Fiat 2F4U wjechał do Chorwacji całkiem przez przypadek, może nasze wcześniejsze wyliczenia były błędne i przez Chorwację jest bliżej? Zaraz za nimi Fiat Police, Combi i Lada. Jasiu prowadzi konwój Malucha dziadka, Wartburga i Fiata Szombarów. Dwie Skody i dwa Maluszki błądzą po Słowacji :). Złombol utknął w jakby się zdawało śmiertelnych dla silnika korkach przed Lublijaną. Jednak z nami nie tak łatwo, jedziemy dalej

Jako pierwsi granicę włoską przekracza Marcin z Martyna, zaraz za nimi Łada. Fiat combi i Police walczą z kilometrami, każdy na swój sposób. Żeby tradycji stało się za dość w Trabancie Helmutom poszedł alternator, ale żeby było jeszcze śmieszniej stało się to dokładnie przed włoską granicą jak rok temu. Na szczęście alternator wrzucony do Wartburga w ostatniej chwili przed wyjazdem pasuje i Jasiu złota rączka wymienił zepsuty element. Sportowy Fiat Szombarów stanął z przegrzanym silnikiem po serii korków. Najwidoczniej było to dla niego za dużo.
06.09.2008 – Złombol na pełnym bucie – Dzień III

07.09.2008 – Show must go on… – Dzień IV
Pierwsze z aut, które dotarły do Genui wiedziały, że to jeszcze parę godzin przejażdżki bez klimy. Jednak przepiękny widok wybrzeża Riviery i drogi Via Aurelia którym teraz jechał Złombol, zdawał się nie dłużyć, a skracać raz po raz ukazując nam swoje piękne oblicze.

Zbliża się 19, a my już wiemy, że Nieśmiertelnicy dojadą pierwsi do Monako. Będą oni oczywiście czekać na pozostałych zawodników, aby podjechać pod kasyno i zrobić jeszcze większe wrażenie. Jednak inne Teamy nie mają tego szczęścia i nie mogą powiedzieć, że są już tuż tuż i wszystko u nich ok. Maluch dziadka ledwo trzyma się na 4 kółkach, Skoda dziewczyn uległa usterce w tunelu bez pasa awaryjnego, gdy spadł im pasek z alternatora. Trabant Kombi też miał małe kłopoty.
Każdy z nas wierzy w cuda, inaczej nie dojechalibyśmy na ten etap tyloma autami. Chyba tylko nasze dobre myśli unoszą nas na niewidzialnej chmurce, raz po raz ciosając piorunem ;).
Następni do celu docierają Helmut i Rocco. Mogą oni tylko żałować straconych pięknych widoków, które ominęły ich dzięki jeździe autostradą. Organizują oni punkt spotkania, a my spotykamy się z coraz większą radością ze strony ludzi! Kiedy 8 aut stało w wyznaczonym miejscu oczekując na pozostałe 4… stało się prawie jasne, że coś jest nie tak, gdy Marcinowi na wyświetlaczu telefonu pokazał się numer Mateusza,.
– Mamy drobna usterkę – powiedział Mateusz – Jeśli poluzowana głowicę można nazwać drobnym problemem…
Zamieszanie w stolicy gier było nie małe, ale jeszcze większe miało miejsce pod samym kasynem, gdzie udało nam się unieruchomić ruch uliczny. Mamy jednak zdjęcia i filmy upamiętniające tą wspaniała chwilę, w której to każdy z nas dopiął swego i podjechał w konwoju 11 aut pod główny cel wyprawy.
Nie było łatwo, ale warto było. Po tylu przejściach z naszymi złombolowymi bolidami kochamy je jeszcze bardziej.

Martyna Kinderman
źródło: http://www.zlombol.pl
Dodaj komentarz